Moje doświadczenie z wszelkiego rodzaju plackami, czy racuchami jest bardzo małe i tak na prawdę ogranicza się wyłącznie do robienia klasycznych pancakes. Postanowiłam to zmienić i na dzisiejsze śniadanie zaserwować coś nowego. Od kilku dni przymierzałam się do wykorzystania dyni, bo (aż wstyd) w tym sezonie jeszcze jej nie jadłam. No i padło na śniadaniowe placuszki. Wyszły fantastyczne! Nieskromnie muszę przyznać, że przebiłam placki mojej babci (a to na prawdę coś!).
składniki na ok. 12 placków
mała dynia
2 łyżki oleju
3 łyżki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka
1,5 szklanki mąki pszennej
szczypta soli
do podania cukier puder, powidła śliwkowe lub morelowe, jogurt
Zaczynamy od pokrojenia dyni na niezbyt duże części i usuwamy pestki. Nastawiamy piekarnik na 180 stopni i pieczemy naszą dynie przez około godzinę (najlepiej ułożyć ją na papierze do pieczenia, tak by leżała skórką do dołu). Po upieczeniu dokładnie wydrążamy miąższ łyżką, przekładamy do naczynia i miksujemy blenderem na gładką masę. Z małej dyni powinno nam wyjść tyle, by wypełniło całą szklankę.
Piuree z dyni przelewamy do większego naczynia i po kolei dodajemy pozostałe składniki, następnie dokładnie miksujemy aż do uzyskania jednolitej masy.
Na patelni rozgrzewamy olej i nakładamy po małych kleksach ciasta (ok. 3 na dużej patelni). Smażymy przez 2 minuty, przewracamy na drugą stronę i po kolejnych 2 minutach przekładamy już na talerz. Placuszki możemy podać z powidłami, czekoladą lub jogurtem, jednak mi najbardziej smakują klasycznie - z cukrem pudrem. Smacznego!
Z ochotą bym je spróbowała :)
OdpowiedzUsuń